Jak odkorkować Wrocław? Dyskusja wokół miejskiej polityki mobilności
Według Wrocławskiej Diagnozy Społecznej 2017 samochód wciąż jest najchętniej wybieranym środkiem transportu we Wrocławiu*. Jednocześnie mieszkańcy i mieszkanki wyraźnie dają władzom zielone światło na ograniczenie ruchu samochodowego i wybierają priorytet dla transportu publicznego w inwestycjach. O pomysłach na zmiany w miejskiej polityce mobilności dyskutowano na ostatnim spotkaniu otwartym z cyklu “Razem o Wrocławiu”, organizowanym przez wrocławski okręg Partii Razem.
Jak dziś wygląda miejska polityka transportowa? Głównym dokumentem strategicznym jest uchwalona w 2013 roku Wrocławska Polityka Mobilności. Zakłada m.in. zmniejszenie ruchu samochodowego i priorytet dla transportu zbiorowego nad transportem prywatnym. Jak jednak pokazuje przeprowadzany przez Akcję Miasto monitoring realizacji dokumentu, założenia te mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Wrocławskie priorytety
– W 2010 roku 42 proc. podróży w mieście było wykonywanych samochodem. Według Wrocławskiej Polityki Mobilności liczba ta miała spaść do co najwyżej 35 proc. – mówił Jakub Nowotarski, prezes Akcji Miasto. – Od tamtej pory nie przeprowadzono kolejnych badań, lecz istnieją inne wskaźniki. Według Głównego Urzędu Statystycznego liczba zarejestrowanych we Wrocławiu pojazdów stale się zwiększa. Najnowsze dane z 2016 roku pokazują, że jest ich aż 642 na 1000 mieszkanek i mieszkańców, czyli około dwa razy więcej niż w Berlinie. Ta liczba to bezpośrednia konsekwencja prowadzonej od co najmniej kilkunastu lat polityki miasta. Jej pierwszym elementem jest brak priorytetu dla transportu zbiorowego, drugim – fatalne planowanie przestrzenne. Osiedla budowane są w szczerym polu, bez sprawnego transportu publicznego i podstawowych usług.
Priorytety władz pokazuje także miejski budżet na 2018 rok. Zakłada on przeznaczenie niecałych 9 proc. na lokalny transport zbiorowy. Wrocław przegrywa pod tym względem z innymi dużymi, polskimi miastami – Warszawą (15,8 proc.) Poznaniem (12 proc.) i Łodzią (10, proc.). Także Gdańsk i Kraków, choć minimalnie, wyprzedzają stolicę Dolnego Śląska (9,4 i 9,3 proc.).
– Wrocławski transport jest niedoinwestowany, choć od lat mierzymy się z ogromnym problemem korków i zanieczyszczeniem powietrza – mówiła Kamila Jarońska z Partii Razem. – Wszyscy zyskalibyśmy na dobrej jakości transporcie publicznym, także finansowo. Na przykład, w Polsce nie mówi się o tym, ile NFZ może zaoszczędzić na profilaktyce. Niedawno Ogólnopolski Alarm Smogowy wydał listę chorób powiązanych ze smogiem. To nie jest ulotka ani broszura, lecz cała książka. Za każdą chorobą stoją ogromne pieniądze, które krytycznie niedofinansowany NFZ dziś wydaje na nasze leczenie.
– Stan wrocławskiego transportu jest kwestią priorytetów, a usługi publiczne wyraźnie do nich nie należą – mówił Krzysztof Kubicki z Inicjatywy Polskiej. – Wystarczy zestawić kilka liczb: w 2018 roku środki przeznaczane na Śląsk Wrocław wzrosły z 3 do 8 mln zł. Niedawno dowiedzieliśmy się, że nowa rzeźba, która niedługo pojawi się przy Teatrze Muzycznym Capitol, kosztowała miasto 1 mln zł. Pojawia się pytanie, czy to właśnie na te rzeczy powinny być wydawane miejskie pieniądze i czy nie istnieją ważniejsze potrzeby – na przykład remonty wrocławskich torowisk.
Potrzebna zmiana kulturowa
Według Wrocławskiej Diagnozy Społecznej 2017 40 proc. wrocławian i wrocławianek uważa, że priorytetem następnej kadencji prezydenckiej powinno być podniesienie standardu i sprawności MPK. To nie jedyne badanie, w którym mieszkańcy i mieszkanki Dolnego Śląska popierają rozwój transportu zbiorowego. W tym samym roku prawie 57 proc. poparło ograniczenie ruchu samochodowego we Wrocławiu (badanie Ibris na IV kwartał 2017 r.). Liczby te, choć stosunkowo wysokie i napawające optymizmem, powinny jeszcze urosnąć.
– Nadal nie możemy zapominać o edukacji i promocji transportu publicznego – podkreślała Kamila Jarońska. – Działania trzeba podejmować dwutorowo: inwestować w rozwój transportu i jednocześnie walczyć z negatywnymi stereotypami. Dziś transport publiczny uznawany jest za sposób komunikacji osób ubogich, a osoby, które na co dzień poruszają się samochodem, są przekonane, że jego jakość jest jeszcze niższa niż w rzeczywistości. Taki stereotyp, dotyczący także innych usług publicznych, jest w polskim społeczeństwie głęboko zakorzeniony.
Problem przywiązania do samochodu nie wynika tylko z braku wystarczającej infrastruktury transportu publicznego. Kształtowane latami przyzwyczajenia sprawiają, że przesiadka na inny środek transportu jest także ogromnym wyzwaniem kulturowym.
– Jeszcze w latach 70. XX w. samochód był najważniejszym środkiem transportu także w Holandii. Niderlandzkie miasta tkwiły wtedy dokładnie w tym samym punkcie, w którym dziś znajdują się polskie miasta – mówił Jakub Nowotarski. – Przez ostatnie kilkadziesiąt lat miasta holenderskie przeszły jednak bardzo dużą transformację i dziś najpopularniejszym środkiem transportu jest rower. Stało się tak dlatego, że holenderscy politycy mieli odwagę dokonać tych zmian, wbrew początkowym sprzeciwom społeczeństwa. Odważnych polityków w Polsce niestety brakuje.
Bezpłatny transport publiczny?
Jednym z przykładów radykalnego i odważnego podejścia do transportu publicznego jest całkowite lub częściowe zlikwidowanie opłat. Od 2013 roku takie rozwiązanie sprawdzają m.in. władze stolicy Estonii. Do bezpłatnych przejazdów zostały tam uprawnione osoby zameldowane mieście, dzięki czemu Tallin zyskuje dodatkowe 20 mln euro rocznie na wpływach z podatków.
– Bezpłatny transport publiczny we Wrocławiu powinien dotyczyć wszystkich, także osób spoza miasta – stwierdziła Kamila Jarońska. – Codziennie do miasta wjeżdża kilkaset tysięcy samochodów. Przebywa tu wiele osób o nieokreślonym statusie zamieszkania, dojeżdżających samochodem z sąsiednich miejscowości do pracy lub na studia i podróżujących po Wrocławiu np. przez kilka dni w tygodniu. Bezpłatny transport byłby zachętą do zrezygnowania z dojazdów samochodem. Oczywiście wiąże się to z rozwojem nie tylko komunikacji miejskiej, lecz także kolei.
W ciągu ostatnich kilku lat o bezpłatnej komunikacji miejskiej mówi się też w polskich miastach, choć większość propozycji dotyczy jedynie wybranych grup osób.
– W Polsce jest już 39 miast z częściowo bezpłatną komunikacją miejską – mówił Krzysztof Kubicki. – Nie zawsze jest to jednak całkowite zniesienie opłat. Na przykład Rzeszów w ramach walki ze smogiem wprowadził bezpłatny transport w okresie zimowym. Okazuje się także, że wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej dla dzieci może zwiększyć wpływy z biletów od ich rodziców i opiekunów.
Zwolnienie z opłat za transport dla uczniów i uczennic zostało wprowadzone m.in. w Krakowie, Warszawie, Kołobrzegu i Lublinie. Władze Wrocławia także wspominają o takiej możliwości, a projekt uchwały najprawdopodobniej trafi pod obrady Rady Miejskiej w kwietniu.
Co dalej?
Przed polskimi miastami wybory samorządowe. Co powinno być priorytetem kolejnej władzy?
– Należy odważnie przestawić wajchę – podsumował Jakub Nowotarski. – Dziś głównym celem polityki transportowej miasta jest utrzymanie płynności ruchu samochodowego. Małe zmiany można realizować bardzo szybko. Na przykład, zmiana priorytetu sygnalizacji świetlnej to kwestia nie milionów w budżecie, lecz jednej decyzji władz.
– Powinniśmy położyć nacisk na współpracę między samorządami – mówiła Kamila Jarońska. – Rozwój połączeń kolejowych i autobusowych pomiędzy Wrocławiem a miejscowościami ościennymi powinien być priorytetem zarówno sejmiku dolnośląskiego, jak i samorządu wrocławskiego. Transport ma wymiar klasowy. Komunikacja zbiorowa musi być tworzona pod kątem osób dziś wykluczonych, z miejscowości, w których posiadanie samochodu oznacza społeczne “być albo nie być”.
– W ostatnich latach miasto znacznie się rozrosło i oddala się coraz bardziej od centrum, co jest pewnym wyzwaniem – podkreślił Krzysztof Kubicki. – Można jednak wydzielać buspasy, tworzyć nowe torowiska i remontować już istniejące. I z tych możliwości Wrocław powinien zacząć korzystać.
* We Wrocławskiej Diagnozie Społecznej 2017 zbadano preferencje komunikacyjne mieszkańców w zakresie przemieszczania się do celu podróży. Podobnie jak w 2014 roku, samochód jest najchętniej wybieranym środkiem transportu w przypadku 7 spośród 11 badanych celów (praca, zajęcia pozaszkolne, zajęcia rekreacyjne i sportowe, podwożenie dzieci do przedszkoli i żłobków, sprawy w mieście, wizyty u rodziny, przejazdy na wystawy, do opery i do kina). Inne środki transportu są preferowane w przypadku podróży do szkoły, spotkań towarzyskich, masowych imprez i koncertów (tramwaj/autobus) oraz zakupów (pieszo).
Spotkanie „Jak odkorkować Wrocław?” było piątym z cyklu debat „Razem o Wrocławiu”, podczas których razem z mieszkankami i mieszkańcami Wrocławia ekspertki, eksperci, przedstawicielki i przedstawiciele organizacji pozarządowych oraz polityczki i politycy rozmawiają o ważnych dla miasta problemach i sposobach ich rozwiązania.