KomunikacjaPrawo do petycji - prawo do transportu publicznego!

Jakub Janas: Prawo do transportu publicznego dla obywateli musi być obowiązkiem samorządu

Projekt „Prawo do petycji – prawo do transportu publicznego!” Grant realizowany ze środków Unii Europejskiej w ramach projektu SPLOT WARTOŚCI

Hipermiasto: Co sądzi pan o uznaniu prawa do transportu jako prawa człowieka?

Jakub Janas (Akcja Miasto, radny Komisji Polityki Transportowej i Zrównoważonej Mobilności Rady Miejskiej Wrocławia) W tym aspekcie możemy przyjąć szkołę falenicką lub szkołę otwocką. Szkoła falenicka mówi o tym, że ten katalog powinien być, praw człowieka powinien być jak najwęższy, jak najbardziej konkretny. Szkoła otwocka mówi wręcz przeciwnie: że ten katalog powinien być jak najszerszy i powinniśmy tam wpisywać wiele różnych rzeczy, których potrzebujemy na co dzień. Ta druga mi trochę bliższa.

Czytaj też: Torowisko w ul. Suchej skomunikuje dworce. Wizja pojawia się i znika

Uważam, że po władze samorządowe powinny zapewniać swoim mieszkańcom i mieszkankom wszystkie podstawowe potrzeby. I w tym aspekcie w ogóle powinniśmy myśleć o tym, aby obszary zarządzania miastem, które są najistotniejsze, jak chociażby transport, jak chociażby zarządzanie odpadami komunalnymi, jak wodociągi, jak elektryczność i kilka innych aspektów, były obszarami szczególnego zainteresowania, obszarami szczególnie chronionymi. Tak, żeby nie były one podatne na spekulacje, monopole czy  zmowy cenowe, z którymi niestety dzisiaj w niektórych obszarach mamy do czynienia, patrząc na przykład na gospodarkę odpadami komunalnymi. Myślę, że dobrym kierunkiem byłoby, żeby w tych obszarach miasto miało własne spółki czy przedsiębiorstwa.

Jakub Janas

Z transportem nie ma na szczęście problemu.

To zależy, jak potraktujemy aspekt podwykonawców MPK i jak  kwestię zlecenia linii aglomeracyjnych. Bo tych spraw również nie jesteśmy w stanie w pełni kontrolować. Zresztą patrząc na ogłoszony niedawno przetarg MPK Wrocław na 200 autobusów można podejrzewać, że również MPK może w przyszłości przejąć jak najwięcej linii w całej aglomeracji.

Adam Bodnar twierdził, że co prawda nie ma literalnie prawa do transportu, ale nie da się realizować innych praw gwarantowanych przez konstytucję: prawa do ochrony zdrowia, prawa do korzystania kultury. Te prawa dla wielu osób w miejscach wykluczonych transportowo są iluzoryczne.

Tak, to prawda, że kiedy spojrzymy na to z tej strony, to faktycznie ciężko pomyśleć np. o prawie do dostępu do ochrony zdrowia w szczególności w mniejszych gminach, w mniejszych miejscowościach, jeśli na wsiach jeśli nie ma po prostu jak dojechać do najbliższego lekarza.

Nie można dojechać do najbliższej szkoły, do najbliższej miejscowości gminnej, gdzie możemy załatwić podstawowe potrzeby i gdzie są dostępne podstawowe usługi, do których dostęp mamy zagwarantowany.

Czytaj też: Klimatyczni strażnicy Karpacza. Do kurortu wróci pociąg, liczymy na autobusy i mniej aut

Obecnie na poziomie krajowym to prawo nie jest nigdzie ujęte i gminy czy powiaty mają możliwość organizacji transportu, ale nie mają takiego obowiązku, a już tym bardziej nie mają obowiązku żadnej jakościowej komunikacji.

Tak i to powinno się zmienić. Jeśli mamy zapisaną możliwość, to ona niestety w wielu miejscach jest rozumiana dość opacznie. Uważam, że potrzebujemy zmian legislacyjnych, żeby to był wymóg. Koncepcji na to jak dokładnie to wprowadzić jest wiele. Pojawił się, chociażby bardzo ciekawy pomysł na to, żeby te zobowiązania transportowe przenieść w całości na powiaty. Tak, żeby to one były odpowiedzialne za komunikację zbiorową na swoim terenie.

Lokalizacja przy ul. Boya-Żeleńskiego

Tak jest w Niemczech, gdzie uznano, że gminy są za małe.

Dojazd do najbliższej miejscowości gminnej nie jest wystarczający. Podstawowe usługi są dostępne dopiero w miejscowości powiatowej. To też jest kwestia przemyślenia całego układu administracyjnego Polski, bo często mamy problem granicami powiatów czy województw. Tam najciężej się poruszać, każdy z włodarzy i włodarek gmin powiatów i województw patrzy tylko na granicę swojego terenu, a na stykach jest dzisiaj najciężej.

To jest kwestia przemyślenia tego, jak ułożone są powiaty w Polsce i czy nie powinniśmy zmienić funkcji powiatu. Możemy np. zrobić tak, że gminy będą sobie po prostu wybierały do tych, do których jest im najbliżej czy do tych, z którymi mają najwięcej połączeń funkcjonalnych. To  nie zawsze działa tak, że gmina ma połączenia funkcjonalne ze swoim miastem powiatowym, może mieć z sąsiednim. Czasami powiązania przekraczają granice województw jak chociażby Kępno, które w zdecydowanej mierze bardziej ciąży do Wrocławia niż do Poznania.

A co pan sądzi o uznaniu takiego prawa do transportu publicznego na poziomie europejskim?

Prawo europejskie ma to do siebie, że bardzo często operuje na zdecydowanie większym poziomie abstrakcyjności na dużo w szerszych aspektach, a potem mamy dużo więcej później możliwości interpretacji poszczególnych zapisów.

Metro w Paryżu

Myślę, że na poziomie europejskim myślę, że prędzej czy później prawo do transportu jako prawo człowieka się pojawi. To naturalny kierunek, który jest naturalny gdy myślimy o dyskusjach Parlamencie Europejskim, w Komisji Europejskiej i w ogóle w Unii Europejskiej. Myślę, że poziomie unijnym zdecydowanie łatwiej będzie to wprowadzić niż na poziomie polskiej konstytucji.

Czy 0% VAT na transport publiczny, co propaguje Towarzystwo Benderowskie, jest dobrą propozycją?

Ten pomysł  pojawił się jeszcze w czasach pandemii COVID-u i potem powtarzany w czasie trudności gospodarczych. Rozwiązanie jest jednak nadal zasadne, bo transport publiczny to jedna najbardziej podstawowych usług publicznych. Ta usługa była możliwie najtańsza i możliwie najbardziej dostępna, choć oczywiście nie tylko w aspekcie cenowym.

Czytaj też: Rowery w Paryżu. Rowerowa rewolucja w stolicy Francji trwa

Hipermiasto

Towarzystwo Benderowskie

Dodaj komentarz

Skip to content