List otwarty ws. lepszej ochrony zabytków Wrocławia
Akcja Miasto wystosowała list otwarty do Miejskiego Konserwatora Zabytków oraz Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, do wiadomości Prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza.
Prezentujemy treść listu przygotowanego przez Akcję Miasto:
„Szanowni Państwo,
zaniepokojeni ostatnimi, nierzadko skandalicznymi, rozbiórkami fragmentów historycznej zabudowy miasta, zwracamy się do Państwa z apelem o wzmocnienie ochrony zabytków we Wrocławiu. W szczególności dotyczy to zabytków “tła”, których na próżno można szukać w przewodnikach turystycznych. Wysoka wartość historyczna tych zabytków zbyt często jest ignorowana – przez inwestorów, jak też niestety przez urzędników.
Obecnie trwa wyburzanie chronionego prawem zabytkowego zespołu dawnych hal i magazynów targu owocowo-warzywnego przy ul. Tęczowej. Na miejscu tego kompleksu ma powstać kolejny “apartamentowiec”. W jaki sposób deweloper uzyskał zgodę na wyburzenie tego zespołu budynków, będącego w dobrym stanie technicznym? Potencjalnymi odpowiedziami mogą być jedynie korupcja albo zła wola lub niekompetencja urzędników (np. brak komunikacji pomiędzy Urzędem Miejskim a Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków).
W dniu 7 sierpnia 2015 r. doszczętnie zniszczono wartościowy i ciekawy historycznie obiekt dawnej wozowni ze stajnia znajdujący się przy ulicy Orlej 17. Była to jedyna w okolicy (osiedle Borek II – Kleinburg II) budowla drewniana, która przetrwała II Wojnę Światową. Dawniej budynek ten był częścią większej posiadłości. Wśród przechodniów wzbudzał zadumę nad minionymi czasami i zmuszał do refleksji. Budynek ten od lipca bieżącego roku był wpisany do ewidencji zabytków prowadzonej przez Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Mimo to, z niezrozumiałych dla nas powodów, został wyburzony. Sprawa ta zbulwersowała media, środowiska społeczne oraz szczególnie mocno mieszkańców osiedla Borek. Opinie mieszkańców nie pozostawiają wątpliwości: jest to zbrodnia uczyniona na zabytkowej tkance miasta.
Szczególne oburzenie budzi fakt, że firma rozbiórkowa twierdzi, iż posiada stosowne zezwolenie Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miejskiego Wrocławia (artykuł w Gazecie Wrocławskiej z dnia 12 sierpnia 2015 r.). Jak zatem doszło do sytuacji, w której magistrat wydał zezwolenie na wyburzenie budynku wpisanego do ewidencji zabytków, w stosunku do którego toczyło się postępowanie o wpis do rejestru zabytków? Dlaczego nie nakazano lub nie podjęto prób przeniesienia obiektu w inne miejsce? Tak, jak w przypadku zespołu targowiska przy ul. Tęczowej, tłumaczyć możemy to jedynie korupcją, złą wolą lub niekompetencją.
Niestety, przykłady budynków z ul. Tęczowej i ul. Orlej są tylko jednymi z wielu. W ostatnim czasie na naszych oczach trwa czarna seria wyburzeń zabytków. Obiekty, które przetrwały oblężenie Festung Breslau oraz trudne czasy PRL, są obecnie niszczone – nierzadko w majestacie prawa. Wygląda to tak, jakby zysk prywatnego inwestora był stawiany ponad prawem mieszkańców do zachowania dziedzictwa historycznego miasta.
Doceniamy fakt, że bardzo dużo zabytków zostało w ostatnim czasie odrestaurowanych. Jednak w większości są to znane budowle, kościoły, budynki użyteczności publicznej i obiekty edukacyjne. Równocześnie nie widzimy woli zachowywania dziedzictwa kulturowego starego Wrocławia w szerszym kontekście niż tylko zabytki z pierwszych stron przewodników. Po 1989 r. było mnóstwo przykładów wyburzeń zabytków – zarówno zabudowy mieszkaniowej, jak i gospodarczej, a także obiektów przemysłowych i militarnych. Głównymi powodami były poszerzanie dróg (na czym ucierpiały np. kamienice przy ul. Dubois, Pułaskiego oraz Wyszyńskiego) lub interes prywatnych właścicieli. Tego, jak stanowczo egzekwowany był ich biznesowy interes, dowodzą losy kamienicy przy kościele św. Marii Magdaleny (teraz hotel Qubus), cukrowni Klecina, cukrowni Sołtysowice, Rzeźni Miejskiej (teraz galeria handlowa Magnolia), elewatora Młyna Sułkowice, fragmentu Browaru Piastowskiego, szachulcowej willi przy Kromera (teraz salon mebli Bodzio), a także ostatnie przykłady: schronu piechoty przy ul. Grabiszyńskiej, schronu dowodzenia i gmachu Centrali Rybnej przy Dworcu Głównym PKP, wiaduktu nad ul. Grabiszyńską (nie została podjęta próba przeniesienia go w celu wykorzystania np. jako kładki dla pieszych w innym miejscu) oraz wspomnianej już wcześniej wozowni przy ul. Orlej.
Wyburzane są zarówno wielkie obiekty stanowiące całe założenia, całe pierzeje kamienic, jak i pojedyncze budynki. Jako mieszkańcy tego miasta, dumni z dziedzictwa architektonicznego, jakie odziedziczyliśmy, nie rozumiemy takiego działania i z całą stanowczością sprzeciwiamy się niszczeniu historycznej tkanki Wrocławia w imię partykularnych interesów lub źle rozumianego rozwoju.
Jako stowarzyszenie jesteśmy jednymi z sygnatariuszy listu w obronie kamienic przy ul. Pułaskiego, które mają być wyburzone z absurdalnego powodu – aby poszerzono ulicę, której wąskie gardło znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej, pod wiaduktem kolejowym. Wyburzenie tych budynków nie da nic miastu, poza kolejnymi źle zagospodarowanymi pustymi obszarami. Dziś niestety widać to już na położonym nieco dalej odcinku ul. Pułaskiego, gdzie rzuca się w oczy brak zieleni i gdzie przestrzeń służy głównie jako parking dla samochodów.
W krajach Europy Zachodniej wszelkie zabytki są ratowane. Zarówno przez rząd, jak też przez samorządy oraz inwestorów prywatnych. Inne państwa potrafią pogodzić tradycję z nowoczesnością. Zabytki często zwiększają atrakcyjność nowo powstających inwestycji, dodając im charakteru i unikatowości. Doskonałe przykłady nadania nowej funkcji zabytkom znajdują się również na Dolnym Śląsku (np. kompletna odbudowa kilku pałaców i zamków w Dolinie Bobru) oraz w samym Wrocławiu (odnowa bunkra na potrzeby Muzeum Współczesnego Wrocław oraz schronu piechoty przy ul. Dembowskiego).
Należy dodać, że nieskuteczna ochrona zabytków często wywołuje w mieszkańcach Wrocławia poczucie kompletnego braku wpływu na otoczenie. Nawet głośne protesty organizacji społecznych nie przynoszą pożądanego efektu. W efekcie na popularności zyskują teorie o wszechobecnej korupcji w urzędach, a to na pewno nie wpływa dobrze na wizerunek miasta.
Postulujemy zatem wspólne rozpoczęcie realnej współpracy oraz wspólnych działań Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz Urzędu Miejskiego, której celem byłaby pełna inwentaryzacji zabytkowego zasobu naszego miasta – wraz z masowym podnoszeniem poziomu ochrony obiektów poprzez ich wpis do rejestru zabytków.
Dzięki prowadzonej wspólnej liście zabytków nie będzie więcej dochodzić do błędów komunikacyjnych, które według naszych informacji spowodowały wyburzenie wozowni przy ul. Orlej. Co więcej, wpisanie większej ilości zabytków do rejestru (a nie jedynie do ewidencji) uczyni ich wyburzanie trudniejszym, To ograniczy możliwości popełniania błędów urzędniczych oraz zmniejszy siłę lobbingu właścicieli działek oraz deweloperów.
Mamy nadzieję, że takie działania pomogą zatrzymać obecną czarną serię wyburzeń obiektów zabytkowych we Wrocławiu. I dzięki tym krokom również następne pokolenia wrocławian również mogły cieszyć się wyjątkowym, fascynującym i różnorodnym miastem”.