Lepsza szkoła we Wrocławiu. Czy to możliwe?
Otwarcie szkoły na społeczność lokalną, współpraca z organizacjami pozarządowymi, zwiększenie podmiotowości uczennic i uczniów, a przede wszystkim – wola samorządów, by edukacja była priorytetem w lokalnej polityce. To tylko niektóre wnioski z debaty “Lepsza szkoła we Wrocławiu” zorganizowanej przez Partię Razem, podczas której rozmawiano o najważniejszych wyzwaniach stojących przed samorządami po reformie edukacji.
Samorządy, we współpracy z rodzicami, gronem nauczycielskim, organizacjami pozarządowymi oraz zaangażowanymi mieszkankami i mieszkańcami, mogą prowadzić zaangażowaną politykę edukacyjną i efektywniej zarządzać oświatą.
– Na naszych oczach wchodzi do szkół nieudana reforma, wymyślona gdzieś w rządowych gabinetach. A przecież szkoły są tutaj, w mieście, w dzielnicy, na osiedlu. Najlepszym sposobem, aby skutecznie naprawiać edukację w Polsce, jest nasze społeczne zaangażowanie i mądra polityka samorządowa – mówił Wojciech Browarny z Partii Razem.
W spotkaniu uczestniczyła m.in. Katarzyna Lubiniecka, koordynatorka ds. równego traktowania w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego i mama gimnazjalisty. Rozpoczęła spotkanie mocnym stwierdzeniem:
– Pamiętajmy, że wybieramy edukację naszych dzieci przy urnach do głosowania. Przy każdych wyborach, niezależnie od tego, czy są to wybory samorządowe czy parlamentarne.
Kompetencje samorządu w obszarze edukacji są stosunkowo duże, choć niestety w znacznym stopniu zależne od budżetu. Samorząd może jednak tworzyć ofertę edukacyjną m.in. poprzez organizację programów zajęć dodatkowych i finansowanie projektów tworzonych przez szkoły.
Uczestniczki i uczestnicy spotkania rozmawiali o tym, jak można zwiększyć partycypację w oświacie różnych podmiotów – nie tylko samorządu, lecz także organizacji pozarządowych, rodziców, szkoły oraz samych uczennic i uczniów.
– Ważna jest narracja, którą wokół dodatkowej oferty edukacyjnej mogą tworzyć samorządy – mówiła Ewelina Seklecka, pedagożka i prezeska wrocławskiej Fundacji Punkt Widzenia – Współpraca organizacji samorządowych ze szkołami w zakresie przeprowadzania zajęć dodatkowych lub warsztatów byłaby znacznie łatwiejsza, gdyby samorządy takie działania wsparły, polecając określone programy.
Dlatego można stale wzbogacać listę instytucji, które miasto w ramach realizacji strategii edukacyjnej (tzw. „Szkoła w mieście”) poleca placówkom edukacyjnym. Na takiej liście mogłyby się znaleźć także organizacje prowadzące warsztaty antydyskryminacyjne i równościowe. Są to elementy, których w nowych podstawach programowych szczególnie zabraknie.
– Przykładem takiego działania było kupienie przez miasto w 2014 roku kontrowersyjnego programu o nazwie “Archipelag skarbów”. Szkoły realizowały go, ponieważ został on polecony i zorganizowany przez organ prowadzący – powiedział Paweł Koślacz, wrocławski nauczyciel – Miasto z pewnością ma potrzebne narzędzia do realizacji dodatkowych działań edukacyjnych, lecz czasem brakuje pomysłu na ich skuteczność.
Podczas spotkania został poruszony także wątek otwartości szkół i organizacji dodatkowych zajęć na jej terenie.
– Godziny popołudniowe to dla Wrocławia szczyt komunikacyjny, spowodowany także przez rodziców wożących dzieci po rozmaitych kółkach, basenach i zajęciach dodatkowych – zauważył jeden z uczestników spotkania. – Tymczasem to szkoła jest często najbliższą placówką, nie tylko edukacyjną, ale także kulturalną i sportową. Takie działania nie leżą w gestii ministerstwa, to jest jak najbardziej gestia samorządów, inicjatywa rodziców, szkół i nauczycieli.
Istotnym wnioskiem ze spotkania jest postulat, by nie zrzucać ciężaru realizacji wszelkich pomysłów na barki nauczycieli.
Zwiększenie budżetu na edukację nie może być traktowane jako koszt, lecz jako inwestycja. Bez odpowiedniego dofinansowania trudno oczekiwać, że szkoły staną się zaangażowanym partnerem lokalnych zmian.
– To, co możemy robić, to mikrozmiany i aktywne włączanie się w życie szkoły. Oddolne działania i współpraca to coś, co może mieć wpływ na lokalne przemiany wrocławskiej edukacji – podsumowała spotkanie Ewelina Seklecka.
Czy reforma edukacji ma siłę zapoczątkować prawdziwą rewolucję w polskiej oświacie? Według dr hab. Kordiana Bakuły z Uniwersytetu Wrocławskiego jest to wątpliwe. – Szkoła jest instytucją z natury konserwatywną i żadnych rewolucji nie da się w niej przeprowadzić. W tej chwili najwięcej zależy od nauczycieli i to oni finalnie zadecydują, jaki wpływ na edukację będą mieć wprowadzane zmiany.
Autorką tekstu o edukacji jest Dorota Kłodnicka, członkini rady okręgu partii Razem.
Fot. główna: A. Zienkiewicz