Przestrzeń publiczna i estetyka miasta
Autorką tekstu jest Karolina Piasecka-Pulter.
Przestrzeń publiczna w codziennym życiu mieszkańców miast pełni ważną rolę w realizacji różnorodnych potrzeb. Kontakty społeczne z innymi ludźmi są naturalną potrzebą człowieka, a charakter przestrzeni w jakiej przebywamy ma niebagatelny wpływ na to, czy kontakt ten zostanie zainicjowany czy nie. Dlatego tak ważne jest, by przestrzeń publiczną projektować i przekształcać w taki sposób, by sprzyjała ona interakcjom między ludźmi.
Określenie “publiczny” w odniesieniu do przestrzeni oznacza, że jest ona własnością wszystkich mieszkańców. Mogą oni w jej ramach zachowywać się swobodnie, jednak z uwzględnieniem zasad współżycia społecznego. Charakteryzując przestrzeń publiczną, Krzysztof Frysztacki wyróżnia jej dwa wymiary: materialny i społeczny*
Wysokiej jakości przestrzeń publiczna w aspekcie materialnym powinna być przede wszystkim otwarta i dostępna dla każdego, kto chce z niej skorzystać, ale również “autentyczna”. Oznacza to, że ma ona odpowiadać na realne potrzeby jej użytkowników, czyli mieszkańców.
W aspekcie społecznym przestrzeń publiczna powinna być z kolei społecznie akceptowana oraz dawać poczucie bezpieczeństwa, rozumiane nie tylko jako ochrona przed zagrożeniem fizycznym, ale również jako przestrzeń pozwalająca przezwyciężyć uczucie obcości i onieśmielenia.
Projektowanie uniwersalne
Jak więc projektować przestrzeń publiczną, aby można było uznać ją za przyjazną dla mieszkańców? Można odnieść się do zasad projektowania uniwersalnego, czyli koncepcji stworzonej przez architekta Ronalda Mace’a. Postuluje on projektowanie produktów oraz otoczenia w taki sposób, by mogły one być użyteczne dla jak najszerszego grona odbiorców, bez konieczności adaptacji czy specjalnego projektowania.
W odniesieniu do projektowania przestrzeni publicznych oznacza to, że powinniśmy pamiętać m.in. nie tylko o “przeciętnym” użytkowniku danej przestrzeni, ale również o osobach o ograniczonej możliwości poruszania się, np. na wózkach inwalidzkich, z wózkami dziecięcymi, a także o ludziach starszych oraz dzieciach.
Waga estetyki w projektowaniu oraz przekształcaniu przestrzeni publicznej
Należy pamiętać, że tak samo ważna jak funkcjonalność przestrzeni publicznej jest również jej estetyka. Miasta, które można określić jako dynamicznie rozwijające się, mają szczególny problem z transformacją przestrzeni publicznej w sposób spójny i zgodny z zasadami estetyki. Coraz częściej jest ona chaotyczna, przypadkowa i pozbawiona nawiązania do przestrzeni otaczającej. Dodatkowym problemem są wszechobecne reklamy, najczęściej wątpliwej wartości artystycznej, czy choćby estetycznej. To wszystko sprawia, że nawet dobrze zaprojektowana pod kątem funkcjonalnym przestrzeń publiczna bywa nieprzyjemna w odbiorze, czasem wręcz odpychająca.
Jak miasta mogą walczyć z zalewem nielegalnych reklam?
Jednym z rozwiązań takiego stanu rzeczy, które władze miast mają do dyspozycji, jest podjęcie uchwały przez radę miejską ustanawiającej na danym obszarze “park kulturowy”, na terenie którego nie mają prawa znajdować się szpecące banery reklamowe, oklejone witryny oraz inne elementy zaburzające estetykę przestrzeni publicznej.
Takie rozwiązanie zastosowano we Wrocławiu, ustanawiając Park Kulturowy “Stare Miasto”, obejmujący Rynek i jego okolice, a fakt egzekwowania przez Straż Miejską założeń uchwały przynosi bardzo dobre efekty.
Kolejnym narzędziem, które dostały polskie gminy, jest uchwalona w 2015 r. ustawa krajobrazowa. Wprowadza ona nie tylko kary za nielegalne reklamy, ale także daje samorządom możliwość uchwalenia lokalnego kodeksu reklamowego, w którym określone zostaną zasady umiejscawiania m.in. nośników reklamowych.
Niektóre miasta zaczęły przygotowywać się na wejście ustawy jeszcze przed jej podjęciem. Przykładowo, w Bydgoszczy plastyk miasta rok wcześniej przygotował i opracował dokument pod nazwą „Zasady i wytyczne dotyczące umieszczania reklam i informacji wizualnej w przestrzeni Miasta Bydgoszczy”. Kraków natomiast rozpoczął inwentaryzację istniejących reklam pod kątem ich legalności, urzędnicy sprawdzili również, ile z nich znajduje się na terenach miejskich, a ile na prywatnych**.
W gronie miast, które postanowiły wykorzystać to narzędzie niestety nie znalazł się Wrocław, a złożony przez jednego z członków Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia wniosek o wdrożenie ustawy krajobrazowej we Wrocławiu został odrzucony przez Radę Miasta. Z tego powodu jedynie mieszkańcy ścisłego centrum, które obejmuje “park kulturowy”, będą mogli cieszyć się estetyczną przestrzenią wolną od szpecących reklam. Na pozostałym obszarze miasta w najbliższym czasie pod tym kątem nic się nie zmieni.
Estetyka czy funkcjonalność: co jest ważniejsze?
Dzięki ustanowieniu parku kulturowego na Starym Mieście Wrocław uporał się z problemem zalewu reklam w centrum, a okolice Rynku z każdym rokiem zmieniają się w widoczny dla mieszkańców sposób. Czy jednak samo “wyrzucenie” nośników reklamowych wystarczy, by mieszkańcy chcieli w takiej przestrzeni zatrzymać się na dłużej?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, wróćmy do dwóch wymiarów wysokiej jakości przestrzeni publicznej, które mają wpływ na to, czy jednostki w niej funkcjonujące chętnie spędzają w niej czas. W wymiarze materialnym przyjazna przestrzeń powinna być otwarta i dostępna dla każdego, a także odpowiadać na realne potrzeby mieszkańców. W wymiarze społecznym zaś przestrzeń ta pozwala przezwyciężyć poczucie obcości i onieśmielenia.
Jako przykład przestrzeni publicznej, która spełnia kryteria otwartości i dostępności można wskazać zrewitalizowany Park Staszica, który dostępny jest dla wszystkich mieszkańców, także tych o ograniczonej sprawności ruchowej. Zaspokaja on również potrzeby związane z przebywaniem w przestrzeni, która z zasady powinna zapewnić odpoczynek oraz rekreację, a także sprzyjać kontaktom społecznym.
Na tym niewielkim obszarze znajdują się place zabaw dla dzieci, utwardzone ścieżki umożliwiają wygodny spacer z wózkiem dziecięcym, nie ograniczają również osób poruszających się na wózku inwalidzkim. Rozległe polany zachęcają do piknikowania latem, a przez cały rok spotykają się na nich właściciele psów ze swoimi pupilami. Osoby lubiące spędzać czas na świeżym powietrzu w sposób aktywny mają do swojej dyspozycji siłownię czy stoły do ping-ponga, a ci którzy wolą potyczki intelektualne – stoły do gry w szachy. W gorące letnie dni życie w Parku Staszica toczy się wokół dużej fontanny, która jest szczególną atrakcją, głównie dla dzieci.
Z kolei za przykład negatywny może posłużyć odnowiony rynek osiedla Psie Pole. Mimo, że zmiany w porównaniu do stanu wyjściowego można ocenić pozytywnie, to zrewitalizowana przestrzeń – choć estetyczna – wydaje się być “zimna”. Efekt taki tworzą granitowe płyty, którymi wyłożony jest rynek. Siedziska wokół fontanny są potencjalnym, naturalnym miejscem integracji mieszkańców. Jednak wykonanie ich z granitu, który latem się mocno nagrzewa, w okresie wiosenno-jesiennym z kolei jest nieprzyjemnie chłodny, nie zachęca do spędzania na nich czasu.
Innym dystraktorem tego miejsca jest kostka brukowa, którą została wyłożona ulica, a dokładnie hałas, jaki powodują autobusy przejeżdżające wzdłuż rynku. Mimo że projektując to miejsce pomyślano o drobnej zieleni, to jest jej po prostu za mało, by można było je uznać za atrakcyjną przestrzeń do spędzania czasu. Wyraźnie widać, że dominującą cechą jest tu estetyka, a funkcjonalność, czy “przyjazność” przestrzeni zeszła na dalszy plan (przykładem zamiana starej kostki brukowej na nową jako nawiązanie do historii miejsca, z pominięciem faktu, że będzie wywoływać hałas).
Przykład ten uświadamia, że przy projektowaniu przestrzeni publicznych należy traktować na równi funkcjonalność i estetykę, gdyż przestrzeń estetyczna ale niefunkcjonalna nie zatrzyma jej użytkowników na dłużej. I odwrotnie: przestrzeń funkcjonalna, ale brzydka sprawi, że osoby w niej przebywające opuszczą ją, kiedy tylko zrealizują swoje cele, które zmusiły je do pojawienia się w takiej przestrzeni.
Problem grodzenia przestrzeni
W sezonie wakacyjnym śmiejemy się ze zdjęć nadmorskich miejscowości, gdzie nasi rodacy zrywają się na plażę skoro świt, by okopać się za parawanem, zagarniając równocześnie jak największą przestrzeń. Okazuje się, że odgradzać się (od, właśnie, kogo?) lubimy również w naszych domach. W samej tylko Warszawie obecnie istnieje ponad 400 osiedli grodzonych, a ich liczba rośnie.
Z czego wynika taki stan rzeczy? Mieszkańcy grodzonych osiedli wskazują przede wszystkim na bezpieczeństwo. Jednak okazuje się, że przeprowadzono badania, które pokazują, że grodzenie osiedli może wręcz zwiększać przestępczość na ich obszarze, gdyż ogrodzenie stwarza przeświadczenie, że za nim znajduje się coś cennego***. Niektórzy jako powód grodzenia wskazują to, że “obce” auta zajmują mieszkańcom miejsca parkingowe, a mieszkańcy sąsiednich bloków podrzucają swoje śmieci. Wydaje się jednak, że dużą rolę w naszym kraju odgrywa przekonanie o prestiżu osiedla za szlabanem i monitorowanego przez całą dobę.
Deweloperzy twierdzą, że chętnie by nie ogradzali osiedli (przyznając wprost, że zwiększa to koszty), jednak mieszkania na grodzonych osiedlach sprzedają się znacznie lepiej. Trudno nie zauważyć, że w naszym społeczeństwie mieszkanie “za płotem”, pod okiem kamer, jest uznawane za oznakę prestiżu, odróżnienie się od tych “na zewnątrz”, “obcych”. Ciężko powiedzieć: “mieszkam na grodzonym osiedlu, by podkreślić swój wysoki status społeczny, chcę być widziany jako człowiek sukcesu”. Znacznie łatwiej umotywować taki wybór troską o bezpieczeństwo swoje własne, rodziny i dobytku. Taką motywację trudno zakwestionować. A jednak zastanawia, kto miałby to bezpieczeństwo naruszyć.
O ile członkowie wspólnot i osiedli mają prawo grodzić swój teren, to jednak nie pozostaje to bez wpływu na tych, którzy nie mają tam wstępu. Ludzie poruszając się po mieście (np. idąc na przystanek autobusowy czy do osiedlowego sklepu) najczęściej wybierają najkrótszą drogę. Płoty przerywają te naturalne ścieżki.
Zdaniem socjologa miasta prof. Marka Krajewskiego z UAM, stawianie płotów odgradzających przestrzenie publiczne może mieć konsekwencje społeczne, także dla wspólnoty, która się odgradza. Montaż płotów to próba “pasteryzacji” tych miejsc. Chcąc je uporządkować, ulepszyć, paradoksalnie wypieramy stamtąd życie społeczne. Stawianie płotów to tylko jedno z narzędzi tego procesu, innym jest np. uchwalanie regulaminów osiedla, montowanie kamer, legitymowanie przychodzących gości. W ten sposób pokazuje się, że ogrodzone miejsce jest czyjeś, ma właściciela i to on, a nie mieszkańcy, określa reguły.
Takie miejsce nie należy już do wspólnoty. To nie ona określa – poprzez dogadywanie się i docieranie – dopuszczalne zachowania. Porządkowanie miasta poprzez grodzenie nie służy więc życiu wspólnotowemu, ale znacznie ułatwia kontrolę nad ludźmi. Płot jest doskonałym narzędziem zarządzania jednostkami, ale też pokazuje, że miasto nie należy do nich, bo jest ktoś, kto ma większe prawo decydować o jego kształcie****
Wydawałoby się, że ogrodzone osiedla, gdzie nie mają wstępu obcy, bezpieczne i zadbane, zamieszkane przez ludzi o podobnym statusie społecznym i stylu życia, to idealne miejsce do integracji sąsiedzkiej. Okazuje się jednak, że jest wręcz przeciwnie.
Wyniki badania przeprowadzonego przez Instytut Studiów Społecznych i Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego na temat poziomu identyfikacji z miejscem zamieszkania mieszkańców Warszawy pokazały, że najniższy poziom identyfikacji mają właśnie mieszkańcy strzeżonych osiedli.
Grodzenie prywatnych osiedli jest tylko jedną stroną tego problemu. Drugą jest coraz częstszy zwyczaj grodzenia przestrzeni typowo publicznych.
Mówiąc o otwartości przestrzeni publicznej a szczególnie jej dostępności, należy wspomnieć również o zjawisku “grodzenia”, czyli otaczania płotem nie tylko osiedli mieszkalnych, ale coraz częściej przestrzeni typowo publicznych jak parki, skwery, stadiony, a nawet chodniki.
We Wrocławiu przykładem tej niepokojącej tendencji jest podjęcie decyzji o zamykaniu na noc Wyspy Słodowej, co wzbudziło duże kontrowersje wśród mieszkańców, szczególnie studentów. Ogrodzono i zamknięto także Park Staromiejski przy Promenadzie Staromiejskiej, gdzie oprócz płotu zamontowano monitoring oraz zatrudniono “strażnika”.
Innym kontrowersyjnym pomysłem, który na szczęście nie został zrealizowany, był pomysł ogrodzenia wrocławskiej pergoli wraz z fontanną multimedialną i reglamentowanie wejścia na pokazy.
We Wrocławiu można też znaleźć kuriozalny przykład ogrodzenia… chodnika. Dom Pomocy Społecznej dla Dorosłych Prowadzony Przez Zgromadzenie Siostr Marii Niepokalanej na ul. Farnej na Psim Polu podzielił ludzi na tych, którzy mogą skorzystać z chodnika i takich, którzy nie mogą.
W Poznaniu powstał pomysł ogrodzenia płotem (o długości ponad 7 km!) terenów wokół sztucznego jeziora Malta, które są chętnie odwiedzanym przez poznaniaków terenem rekreacyjnym. W przypadku Poznania ten kuriozalny pomysł nie został zrealizowany.
Kolejnym przykładem, tym razem ze stolicy, jest ogrodzenie Stadionu Narodowego. Przed rozpoczęciem Euro 2012 włodarze miast chwalili inwestycje związane z tym wydarzeniem, twierdząc, że nowe stadiony posiadają ogromny potencjał miastotwórczy, że będą to przestrzenie publiczne wysokiej jakości, a całe rodziny chętnie będą spędzać tam czas. Tymczasem jeszcze przed imprezą stadion i tereny zielone wokół niego zostały ogrodzone płotem. Działanie takie podjęto ze względu na wymagania UEFA, jednak nic nie stało na przeszkodzie, by po zakończeniu turnieju ogrodzenie zdemontować. Niestety, nic takiego się nie stało, przez co warszawiacy stracili łatwy dostęp do atrakcyjnej przestrzeni publicznej.
Polska za płotem
Jeśli przejdziemy się po typowym polskim mieście, naszym oczom ukaże się smutny obraz przestrzeni publicznych zdominowanych przez kakofonię krzykliwych reklam, ogólny chaos i brak przemyślanej strategii, jeśli chodzi o zagospodarowanie terenu. Podczas gdy Berlin ma zaledwie dwa grodzone osiedla, niemal dwa razy mniejsza Warszawa ma ich ponad czterysta, a tendencja jest wzrostowa.
Przed polskimi miastami jeszcze bardzo długa droga do estetycznych i przyjaznych przestrzeni publicznych, jednak widać już pierwsze, które nie zamierzają pozostać obojętne wobec tego problemu. Dużą nadzieję budzi w tej kwestii Kraków, który nie tylko jako pierwszy podjął walkę ze smogiem, ale również z nielegalną reklamą, a po uchwaleniu ustawy krajobrazowej krakowscy urzędnicy pracują nad zakazaniem deweloperom grodzenia osiedli. Projektowanie przestrzeni publicznych przyjaznych mieszkańcom ma w architekturze i urbanistyce całkiem bogatą tradycję. Dlatego nie musimy wymyślać wszystkiego od nowa, wystarczy zacząć od stosowania sprawdzonych rozwiązań.
Karolina Piasecka-Pulter
Przypisy:
*Frysztacki, Krzysztof. 2005. Między przestrzenią i publicznością miejską. W: Bohdan Jałowiecki, Andrzej Majer, Marek S. Szczepański (red.), Przemiany miasta: wokół socjologii Aleksandra Wallisa. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar, s.151-158
**http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/870371,ustawa-krajobrazowa-przepisy-sa-lecz-reklamy-powisza.html dostęp: 10 marca 2016
***http://wyborcza.pl/1,76842,14097937,Polska_obsesja_grodzenia__Osiedla__parki__a_nawet.html
****http://wyborcza.pl/1,76842,14097937,Polska_obsesja_grodzenia__Osiedla__parki__a_nawet.html
Projekt „Przestrzeń Wrocławia” realizowany jest w ramach programu Fundacji Batorego „Obywatele dla Demokracji” ze środków państw EOG.
Tekst jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Użycie niekomercyjne – Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe.